Co takiego jest w tej roślinie, że warto ją uprawiać? Po pierwsze jest ładna, po drugie jadalna, a po trzecie lecznicza. Jak to rozumieć:
Nie jestem ekspertem, to dopiero pierwszy rok uprawy, ale kilka uwag może się komuś przydać. Po pierwsze nasiona należy wysiać do doniczek o średnicy 8-10 cm około połowy kwietnia. Ja sadziłem na głębokość ok. jednego centymetra nie zwracając uwagi na ułożenie. Podłoże typowe - ziemia do kwiatów, jaką można zakupić gdziekolwiek. W części doniczek miałem zwykły kompost, nie zauważyłem specjalnej różnicy. Siewki rosną szybko, po zimnych ogrodnikach trzeba je wysadzić do gruntu.
Nasiona cyklantery mają ciekawą formę, która nijak nie sugeruje, jak należy je umieścić w doniczce.
Z moich obserwacji wynika, że w początkowym okresie cyklantera nie lubi zbyt palącego słońca. Nie jest to wynikiem braku hartowania. Po prostu lepiej rośnie, kiedy młode rośliny są nieco ocienione, a dopiero potem wydostają się po podporach na pełne słońce. Podpory powinny być mocniejsze i wyższe aniżeli dla fasoli.
W takich warunkach, jak te czuje się bardzo dobrze - zdjęcie robione jest od strony południowo-wschodnie. Młode rośliny ocieniane były w południe krzakiem porzeczki.
Jak wszystkie dyniowate lubi kompost, im więcej tym lepiej. Wygląda na to, że jest w miarę odporna na suszę, ale owoce wyraźnie drobnieją. I to właściwie wszystko, co wydaje się istotne.
Wąsy czepne są mocno poskręcane, zdecydowanie bardziej służą im drobne gałęzie aniżeli grube podpory.
Tak wygląda owoc, ten ma długość około 8 cm, ale rozjaśniony kolor wskazuje, że już dojrzewa. Niedojrzałe owoce są ciemnozielone. Ta roślina nie jest podlewana pomimo suszy. Ma się dobrze, ale owoce są drobniejsze.
Metoda jest prosta. Zbiera się owoce, ot tu na fotografii moja najmłodsza latorośl z koszyczkiem owoców cyklantery.
Takie owoce kroję w zależności od fazy dojrzewania, młode w całości na plasterki, starsze po wyjęciu czarnych już nasion w paski. W szybkowarze wygląda to tak:
Trudno mi określić procentowy udział owoców cyklantery w całości, ale jest spory. Te jasnozielone fragmenty to właśnie cyklantera. Na talerzu wygląda tak:
Cyklantera w leczo dodaje odrobinę takiej nuty, jaką ma młody strąk bobu pieczony na ognisku. Ale to moje odczucie. Całość jest smaczna, warto eksperymentować. Ale widzę teraz, że lepiej jeżeli gleba pod cyklanterą nie jest przesuszona. Owoce są dłuższy czas amaczne.