Zielona granica

jjb

2023/09/22

Categories: kultura polityka informacja Tags: cenzura imigranci afera wizowa

Table of Contents

Zielona granica,
czyli odwracanie kota ogonem

Zadziwiło mnie dlaczego w tzw. prawicowych mediach robiony jest taki szum wokół filmu A. Holland Zielona granica. Bo tak zdroworozsądkowo na to patrząc, jeżeli by komuś zależało na tym, aby cały ten problem jakoś się rozmydlił i ucichł, to po prostu by o tym filmie nie wspominał.

Ale tutaj wytoczono przeciwko fimowi A. Holland ciężkie działa, że oto ten film obraża funkcjonariuszy Strazy Granicznej, to jest lekceważnie i brak szacunku dla ich pracy, film jest na wskroś fałszywy, nie ma poparcia w faktach, a wszystko to jeszcze przed premierą filmu. Dano trollom wytyczne i na forach zagęściły się wpisy na temat flimu, którego nikt w praktyce nie miał szans obejrzeć bowiem do polskiej premiery było jeszcze kilka dni czasu. Pojawiły się też odwołania do pochodzenia A. Holland, jej ojca, etc.

Takie nagłośnienie, nawet negatywne, to w praktyce jest reklama filmu. To “wsparcie” szacowane jest na 135 mln złotych https://film.wp.pl/pis-atakuje-i-promuje-zielona-granice-juz-dal-filmowi-holland-135-mln-zlotych-6944274089851648a

Przecież wypowiadający się tak negatywnie ministrowie, prezydent nie są wszyscy do kupy idiotami, aby tego nie wiedzieć. Jaka więc może być motywacja takich działań? Otóż patrząc na główny przekaz idzie o to, że film jest paszkwilem na pracę Straży Granicznej. Czyli ci dzielni ludzie bronią naszych granic ale ich praca jest przedstawiona w karykaturalnym świetle w fimie A. Holland.

O co tak naprawdę idzie?

Czemu ten przekaz jest tak istotny dla rządu? Nie przypominam sobie, aby na temat filmów wypowiadali się rządowi urzędnicy we Francji, Niemczech czy USA. Otóż moim zdaniem ten strumień wypowiedzi ma narzucić przekonanie, że rząd dba o tych funkcjonariuszy Straży Granicznej, o ich dobre imię, motywację, bo strzegą naszych granic. Są patriotami.

Tylko dlaczego to przekonywanie stało się tak istotne teraz. Moim zdaniem idzie o to, że afera wizowa to tak naprawdę wbicie noża w plecy tych funkcjonariuszy. Oni tu, na granicy, często z dużymi moralnymi rozterkami strzegą granicy przed emigrantami. Często na granicy prawa i moralności. Tymczasem za ich plecami kręci się biznes wizowy. W tym kontekście paszkwilem na prace Straży Granicznej jest cała ta afera wizowa. Nie można dopuscić do tego, aby w świadomości tych ludzi pojawiło się przekonanie, że zostali ośmieszeni, zdradzeni psychicznie. Że tak naprawdę zapłacenie za wizę Łukaszence to był zły interes, ale zapłacenie naszym konsulatom to pewny interes…

W tym sensie pojawienie się na ekranach filmu A. Holland jest w dużej mierze na rękę rządowi. Pozwala skanalizować dyskusję, przesunąć ją na inny tor. I trzeba przyznać, że jak do tej pory wszystko się tu udaje. Jak w szmoncesowej anegdocie:

Metoda typu łapać złodzieja

Ogólnie to odwracanie kota ogonem jest bardzo charakterystyczne dla przekazu rządowego. Metoda szybkiego przyklejania etykiety do problemu na ogół jest skuteczna. O ile ktoś nie weryfikuje informacji. Jednak weryfikacja informacji to spory wysiłek, więc niektórym nie będzie się chciało, a część traktując te wypowiedzi, jako autorytatywne, przyjmie w całości, jak swoje.

Film dostał nagrodę Nagrodę Specjalną Fuoricampo za dzieło, które “porusza ludzkie sumienia i otwiera serca widzów”. Wobec zapowiedzi, że film ma obejrzeć papież Franciszek poseł PiS Radosław Fogiel stwierdził, uprzedzając na wszelki wypadek opinię papieża, że nie jest on filmoznawcą, więc tak naprawdę opinia papieża Fanciszka jest bez znaczenia. Problem w tym, że zapomniał tego argumentu w odniesieniu do wypowiedzi ministra Ziobry, czy premiera Morawieckiego. Właściwie to nie wiem, jak to podsumować, bo to tak jak w rosyjskim powiedzeniu: eto kak tigra jebať, i smešno, i strašno.

>> Home