Fałszywe jedzenie

2010/04/05

Categories: żywność Tags: jakość ogród fałszowanie żywności gleba synergizm

Table of Contents

Fałszywa żywność

Należę do pokolenia, które miało szczęście zetknąć się z jeszcze nie fałszowaną żywnością. Być może są rejony w naszym kraju, gdzie nadal jest to możliwe, ale to zupełnie inna bajka. Dla wielu osób nie stanowi to żadnego problemu — po co przepłacać, skoro nie widać różnicy_, ale kto zetknął się z normalnym jedzeniem i zmysł smaku, powonienia został juz wykalibrowany może odczuwać dyskomfort. To niewyraźne odczucie może się spotęgować, kiedy uświadomi sobie, że na każdym kroku jest mniej lub bardziej świadomie oszukiwany. Sprzedawana żywność nie jest tym, czym być powinna. Bywa, że człowiek dobrze sytuowany, “dobrze” się odżywiający cierpi na objawy niedożywienia.

Nie mam zamiaru gloryfikować tego co było, ale metody były proste i przeciętny klient miał szanse zorientować się, że jest oszukiwany. Teraz sytuacja jest nierówna, przemysł spożywczy dysponuje narzędziami, które nie są dostępne przecietnemu obywatelowi. Co gorsza w produkcji rolnej, czy to roślinnej, czy hodowli używa się substancji, których działanie w wielu przypadkach okazało się nieprzewidywalne. Bardzo często środki ochrony roślin stosowane sa niezgodnie z instrukcją, czy nawet przeznaczeniem. Produkt, który trafia na rynek może być skażony w sposób trudny do wychwycenia i przedostać się przez rzadkie, tak czy owak, sito analiz. Ale to dopiero początek drogi, do producenta żywności trafiają produkty różnych rolników, skala możliwych do stosowania środków ochrony roślin jest spora i wszystkie te substancje wchodzą do produktu końcowego. Tymczasem badania synergizmu takich substancji są raczkujące. Okazało sie, że wiele substancji, których nie podejrzewano o jakąkolwiek aktywność biologiczną w takim czy innym układzie staje się bardzo toksycznymi. Nie wierzę w żadne sensowne badania w tym względzie choćby dlatego, że z powodu trudności metodologicznych utknęły rozliczne badania kliniczne działania ziół. Nadal króluje tu trywialny model: jeżeli jakaś roślina ma działanie lecznicze w danej jednostce chorobowej, to któraś z jej części (kwiat, korzeń, etc) będzie miała takie takie działanie najjsilniesze. Przy takim myśleniu synergizm to zabobon. Sytuacje dodatkowo pogarsza uzywanie pestycydów systemicznych, które zalegając w glebie przez następne lata sa pobierane przez rośliny.

Zasadniczo obywatel nie może liczyć na pomoc instytucji, nawet ustawowo powołanych do kontroli żywności. Dlaczego tak uważam? Jeżeli by taka kontrola realnie funkcjonowała, to masło byłoby masłem, przynajmniej na ogół. A prosta analiza pokazuje, że często kostka typowego masła zawiera tłuszcze roślinne. Być może, dla niektórych to rzecz normalna bo krowa je rośliny? Jeżeli w tak prostej do analizy systuacji statystyka wyglądała tak przytłaczająco (a jest gorzej po czterech latach), to jak to wygląda w przypadkach trudnych do analizy?

Co możemy zrobić

Cóż, sytuacja jest dobra, ale nie beznadziejna. W tej dobrej sytuacji znajdujemy sie wszyscy, a w tej nie beznajdziejnej ci, którzy mają przy domu ogród. Możemy uprawiać na swój użytek niewielki kawałek, ot choćby wielkości ogródka działkowego. Taki kawałek umiejętnie uprawianej gleby może dostarczyć mnóstwa warzyw i owoców. Oczywiście wymaga to wysiłku i umiejętności. Ale może też być źródłem radości.

W naszym przydomowym ogrodzie pod Krakowem mamy owoce od maja (borówka kamczacka) do mrozów. Nie stosujemy żadnych środków chemicznych poza Miedzianem/Syllitem do jesiennego zwalczania kędzierzawości brzoskwiń. Warzywnik chociaż bywa zachwaszczony i tak daje nam więcej niż potrzebujemy. Na czereśniach przesiadują dzieci nie tylko nasze…to wszystko nie jest budowane jakimś dużym kosztem. Przydomowa pasieka, to już ekstrawagancja, dostarcza miodu nie tylko na domowy użytek. Z przetworów owocowych najlepiej wychodzą mi wina… Tymczasem większość osób kupujacych działki za miastem wycina owocowy starodrzew, a na to miejsce sadzi tuje  świerki, a warzywa do zupy kupuje w sklepie. Bo kto by się warzywnikiem zajmował. Nie widzi też związku alergii swoich dzieci, z tym co jedzą. Bo wszyscy jedzą to samo.

Bądźmy uważni — mamy do tego prawo

Nie mamy możliwości analizowania składu chemicznego pożywienia, ale możemy się oprzeć na różnych obserwacjach ogólnych, biologicznych. Niektóre z tych obserwacji są bardzo proste, a okazują się bardzo wrażliwe. Takich metod jest sporo i niezależnie od ich skuteczności budują poczucie wolności, dają możliwość realnego sprawdzenia czegoś na własny użytek. Niekiedy są potrzebne pewne elementy towaroznastwa, ale zupełnie podstawowe. Sam fakt, że niekiedy sprawdzamy to i owo w sklepach powoduje zwiększoną czujność handlowców, a nie wszyscy chcą nas oszukiwać, wielu z nich pada ofiarą oszustwa.

>> Home